sobota, 16 lutego 2013

Slash - Bóg gitary

  Jak już wszyscy bardzo dobrze wiemy, 13.02.13 r. odwiedziła nas wielka gwiazda sceny rockowej a mianowicie Slash we własnej osobie. Bilety były w sprzedaży już od listopada. Kto zdążył kupić był naprawdę wielkim szczęściarzem!
  Scenę rozgrzał polski zespół metalowy Anti Tank Nun. Zagrali oni odpowiednio utwory:
1. the first spark
2. killer’s feast
3. next to last supper
4. snake city
 

5. devil walks 
6. one jump over the english channel 
7. hang’em high 
   Pomimo tego, że ludzie nie chcieli się zbytnio zmęczyć przed występem gwiazdy wieczory, przy ich występie nie dało się stać spokojnie. Chłopaki rozgrzali publiczność do czerwoności. Sam Slash nawet pochwalił 15 letniego gitarzystę - Igora"Iggy" Gwaderę za świetną grę. Trudno się dziwić. Taki młody chłopak a już można śmiało powiedzieć, że to będzie następca samego wielkiego Slasha! Kiedy Przeciwpancerna zakonnica zeszła ze sceny, nastąpiło 20 min przerwy. Gdy tylko w głośnikach rozbrzmiał utwór Metallica - Enter Snadman, wszyscy zaczęli śpiewać. Potem już tylko wołanie gwiazdy wieczoru. W końcu nadeszła ta chwila. Zgasło światło, na sali zapanowała grobowa cisza, którą w chwilę później zagłuszył głos Mylesa w piosence Ghost. Nastała ta długo wyczekiwana przez wszystkich chwila. Udało nam się zobaczyć naszego idola na żywo. Muzycy zagrali następujące utwory: 
 Ghost
 Nightrain
 Mean Bone
 Back From Cali
 Mr. Brownstone
 Serial Killer
 Gotten
 Doctor Alibi
 You’re Crazy
 Rocket Queen
 No More Heroes
 Starlight
 Anastasia
 You’re a Lie
 Sweet Child O’ Mine
 Slither
W niektórych momentach publiczność śpiewała głośniej od Mylesa! Miejmy nadzieję, że uznał to za coś miłego ;) Kiedy rozbrzmiały pierwsze nuty utworu Back From Cali, ochroniarze pomogli tłumowi rozłożyć flagę, która przeszła z samego przodu płyty do tyłu i z powrotem (sądząc po późniejszym wpisie Slasha na facebook'u - muzykom bardzo się to spodobało). Po tych utworach muzycy zeszli ze sceny. Fani jednak nie mieli zamiaru tak szybko ustąpić. Po całej sali rozbrzmiały nawoływania Slasha. Muzycy w końcu dali za wygraną i wrócili na scenę by zagrać jeszcze 2 utwory.
  Po powrocie na scenę Myles złapał za gitarę, a Todd wziął się za wokal i zaśpiewał Welcome to the Jungle. Moim zdaniem zrobił to nawet lepiej od samego Axl'a! Po tym utworze Kennedy wrócił do mikrofonu i zaśpiewał Paradise City. W połowie piosenki z maszyny wystrzeliło tysiące małych świecidełek, które przez dłuższy czas latały po całej sali. Fani byli mile zaskoczeni, kiedy z ust Mylesa i Slasha wyszło słowo "dziękuję" (tak, dokładnie "dziękuję - po polsku ;).
Tak się skończył znakomity koncert. Fani jednak chcieli zdobyć autografy muzyków. Część poczekała na nich w restauracji, a część stanęłą na dworze, koło autokarów gwiazd. Muzycy rozdali kilka podpisów, po czym wrócili do busów. Po godzinie stania fani otrzymali wiadomość, że Slash dał 20 autografów jest zmęczony i prosi o odejście. Fani jednak nie uwierzyli i czekali. Kiedy autokary odjechały, ludzie zrozumieli, że to koniec i rozeszli się do domów.
                                                                           ***
Wiem, że Slash jest wielką gwiazdą, ale jak dla mnie zachował się trochę po chamsku, że dał 20 autografów w restauracji, a do ludzi, którzy marzli na dworze wysłał kogoś dopiero po godzinie ;/ A wy jak sądzicie?

2 komentarze:

  1. Taka uwaga: utworów Standing In The Sun, Shots Fired nie było, a flagę rozwinęliśmy na Back From Cali :D A co do autografów - ja tam też stałam przy autokarach i marzłam, też uważam, że postąpili chamsko, ale cóż - mieli prawo być zmęczeni, Slash po grypie... Zostaje czekać na następny koncert xD

    Michelle

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak faktycznie przy Back From Cali, przepraszam musiałam coś przekręcić :)

    OdpowiedzUsuń