Jak już wszyscy bardzo dobrze wiemy, 13.02.13 r. odwiedziła nas
wielka gwiazda sceny rockowej a mianowicie Slash we własnej osobie.
Bilety były w sprzedaży już od listopada. Kto zdążył kupić był naprawdę
wielkim szczęściarzem!
Scenę rozgrzał polski zespół metalowy Anti Tank Nun. Zagrali oni odpowiednio utwory:
1. the first spark
2. killer’s feast
3. next to last supper
4. snake city
5. devil walks
6. one jump over the english channel
7. hang’em high
Pomimo tego, że ludzie nie chcieli się zbytnio zmęczyć przed występem
gwiazdy wieczory, przy ich występie nie dało się stać spokojnie.
Chłopaki rozgrzali publiczność do czerwoności. Sam Slash nawet pochwalił
15 letniego gitarzystę - Igora"Iggy" Gwaderę za świetną grę. Trudno się
dziwić. Taki młody chłopak a już można śmiało powiedzieć, że to będzie
następca samego wielkiego Slasha! Kiedy Przeciwpancerna zakonnica zeszła
ze sceny, nastąpiło 20 min przerwy. Gdy tylko w głośnikach rozbrzmiał
utwór Metallica - Enter Snadman, wszyscy zaczęli śpiewać. Potem już
tylko wołanie gwiazdy wieczoru. W końcu nadeszła ta chwila. Zgasło
światło, na sali zapanowała grobowa cisza, którą w chwilę później
zagłuszył głos Mylesa w piosence Ghost. Nastała ta długo wyczekiwana
przez wszystkich chwila. Udało nam się zobaczyć naszego idola na żywo.
Muzycy zagrali następujące utwory:
Ghost
Nightrain
Mean Bone
Back From Cali
Mr. Brownstone
Serial Killer
Gotten
Doctor Alibi
You’re Crazy
Rocket Queen
No More Heroes
Starlight
Anastasia
You’re a Lie
Sweet Child O’ Mine
Slither
W
niektórych momentach publiczność śpiewała głośniej od Mylesa! Miejmy
nadzieję, że uznał to za coś miłego ;) Kiedy rozbrzmiały pierwsze nuty
utworu Back From Cali, ochroniarze pomogli tłumowi rozłożyć flagę, która
przeszła z samego przodu płyty do tyłu i z powrotem (sądząc po
późniejszym wpisie Slasha na facebook'u - muzykom bardzo się to
spodobało). Po tych utworach muzycy zeszli ze sceny. Fani jednak nie
mieli zamiaru tak szybko ustąpić. Po całej sali rozbrzmiały nawoływania
Slasha. Muzycy w końcu dali za wygraną i wrócili na scenę by zagrać
jeszcze 2 utwory.
Po powrocie na scenę Myles złapał za gitarę, a
Todd wziął się za wokal i zaśpiewał Welcome to the Jungle. Moim zdaniem
zrobił to nawet lepiej od samego Axl'a! Po tym utworze Kennedy wrócił
do mikrofonu i zaśpiewał Paradise City. W połowie piosenki z maszyny
wystrzeliło tysiące małych świecidełek, które przez dłuższy czas latały
po całej sali. Fani byli mile zaskoczeni, kiedy z ust Mylesa i Slasha
wyszło słowo "dziękuję" (tak, dokładnie "dziękuję - po polsku ;).
Tak
się skończył znakomity koncert. Fani jednak chcieli zdobyć autografy
muzyków. Część poczekała na nich w restauracji, a część stanęłą na
dworze, koło autokarów gwiazd. Muzycy rozdali kilka podpisów, po czym
wrócili do busów. Po godzinie stania fani otrzymali wiadomość, że Slash
dał 20 autografów jest zmęczony i prosi o odejście. Fani jednak nie
uwierzyli i czekali. Kiedy autokary odjechały, ludzie zrozumieli, że to
koniec i rozeszli się do domów.
***
Wiem,
że Slash jest wielką gwiazdą, ale jak dla mnie zachował się trochę po
chamsku, że dał 20 autografów w restauracji, a do ludzi, którzy marzli
na dworze wysłał kogoś dopiero po godzinie ;/ A wy jak sądzicie?
Taka uwaga: utworów Standing In The Sun, Shots Fired nie było, a flagę rozwinęliśmy na Back From Cali :D A co do autografów - ja tam też stałam przy autokarach i marzłam, też uważam, że postąpili chamsko, ale cóż - mieli prawo być zmęczeni, Slash po grypie... Zostaje czekać na następny koncert xD
OdpowiedzUsuńMichelle
Tak faktycznie przy Back From Cali, przepraszam musiałam coś przekręcić :)
OdpowiedzUsuń