niedziela, 10 marca 2013

Hello + koncerty + wywiad

  Witajcie parafianie. Dzisiaj jest dzień jak co dzień. Wstałam o 9.30 i właściwie nic ciekawego się nie zdarzyło. Tymczasem przedstawię wam kilka kolejnych artystów, którzy zagrają w naszym kraju. Oto i oni.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

The Darkness, KONCERT WARSZAWA

Gdzie: Palladium, ul. Złota 9, Warszawa
Kiedy: Sobota, 16 marca 2013, 20:00

Cena od: Bilet - przedsprzedaż 105 PLN


KNŻ, KONCERT WARSZAWA

Gdzie: Klub Stodoła, ul. Batorego 10, Warszawa
Kiedy: Czwartek, 21 marca 2013, 20:00 

Peter Hook and The Light, KONCERT WARSZAWA

Gdzie: Palladium, ul. Złota 9, Warszawa
Kiedy: Środa, 27 marca 2013, 20:00
Cena od: Bilet - przedsprzedaż 89 PLN 

Bruno Schulz, KONCERT WROCŁAW

Gdzie: Klub Puzzle, ul. Przejście Garncarskie 2, Wrocław
Kiedy: Czwartek, 25 kwietnia 2013, 20:00 

+
Znana jest już pierwsza gwiazda Coke Live Music Festival 2013 a jest to Florance And The Machine. Cieszycie się?

Wywiad: 

 Eska Rock: Florence and The Machine- to dzisiaj doskonale kojarzona nazwa, nie tylko zresztą w Europie I nie ma co ukrywać, że narobiliście sporo zamieszania na muzycznym rynku, zrobiło się wokół was głośno. Odczuwasz tę sławę?

Florence Welch: Nie czuje się jak gwiazda- i chyba nigdy się tak nie poczuję. To chyba kwestia tego jakim jestem człowiekiem, a jestem w sumie nieśmiałą osobą. Chciałabym cały czas móc zachowywać się jak ktoś nieznany, bo nie lubię całego tego zamieszania wokół siebie. Taka otoczka, puszenie się- to nie w moim stylu, więc raczej nie stanę się tego typu gwiazdą.

ER: Często powtarzasz, że marzyłaś o nagraniu płyty, o tym, żeby zaistnieć na scenie, a mimo to ten sukces cię zaskoczył. Dlaczego?

F.W.: Jestem bardzo zaskoczona i zachwycona tym, jak reagują ludzie. Chyba jestem wielką szczęściarą. Cały czas nie mogę uwierzyć w to, co się dzieje. To już nie jest życie jakimś marzeniem, tylko moment, w którym twoje marzenie się spełnia i musisz dobrze wykorzystać ten czas. Przy okazji zabawne, jak to wszystko wygląda od środka. Jak myślisz o sukcesie w muzyce, wyobrażasz sobie coś bardzo widowiskowego. Kiedy spoglądam wstecz, widzę, ile udało nam się osiągnąć. Ale czasem to wszystko co się dzieje wokół jest tak przytłaczające, że zapominasz, że właśnie realizujesz swoje marzenia.

ER: Ludzie często mówią, że w Twojej muzyce jest coś baśniowego, że to taki zupełnie inny świat. Taki był Twój pomysł na płytę?

F.W.:Wydaje mi się, że nigdy nie robiłam tego świadomie. Może to taka ucieczka od codzienności. Zawsze miałam bujną wyobraźnię. Coś w tym chyba jest, bo ludzie, którzy słuchają mojej muzyki, mówią mi, że dzięki niej na chwilę przenoszą się do innego świata. Ale muszę przyznać, że w tekstach jest też trochę cynizmu i smutku, więc raczej nie mam w głowie tylko baśniowych motywów. Ale na pewno muzyka w ogóle- to magia. Dźwięki porywają cię. Zawsze kojarzyło mi się to z historią syreny, która śpiewem wabiła żeglarzy. Kiedy jesteś w studiu i słyszysz to, co przed chwilą udało ci się stworzyć- naprawdę czujesz coś wyjątkowego.

ER
: Twoja płyta wylądowała na pierwszym miejscu wśród najchętniej kupowanych albumów w Wielkiej Brytanii. I często jest tak, że artyści lubią pójść do sklepu i tak symbolicznie kupić swoją własną płytę. Zrobiłaś to?

F.W.: Hmm, w sumie nie kupiłam nawet swojej własnej płyty. Nawet nie wpadłam na taki pomysł. Ale wiesz co, może to byłoby niezłe wydarzenie. Pójdę do wielkiego sklepu muzycznego w Londynie. Od raz pojawiłabym się w plotkarskich serwisach. Tak, pójdę i zapytam, czy mogę dostać swój własny album za darmo. Że też wcześniej na to nie wpadłam.

ER: Podobno nie przepadasz za tworzeniem muzyki na komputerze. A jeśli już trzeba złożyć gotowy utwór, to zajmuje się tym ktoś inny z Twojej ekipy. Masz awersję do maszyn?

F.W.: Dlatego właśnie nazwałam swój zespół Florence and The Machine. Ja na przykład nie potrafię tworzyć na komputerze, nie obsługuję tych wszystkich specjalistycznych programów, dlatego robią to moi współpracownicy. Nie lubię sztucznych brzmień w piosenkach. Kiedy zaczęłam nagrywać, moja koleżanka zaproponowała, że wrzucimy do piosenek perkusję z komputera, coś jak w hip- hopie. A ja na to: nie ma mowy. Stwierdziłam, że ludzie muszą usłyszeć żywe instrumenty, dźwięki które odbijają się od ścian. Oczywiście skończyło się na tym, że nagrywaliśmy tę perkusję przez kolejne 3 dni, zastanawiając się, czy zdążymy się z tym wszystkim uporać na czas. Ale to dla mnie ważne. Dźwięki z komputera nie ma dla mnie takiej samej mocy jak to, co nagra człowiek. Nie ma duszy. Ja muszę słyszeć, że gra prawdziwa osoba, nawet jeśli nie gra tak idealnie jak maszyna.

ER: Mówisz, że komputery potrafią odebrać muzyce duszę, to dlatego cały czas korzystasz z discmana?

F.W.: (śmiech) Tak, to prawda, nadal używam starego discmana. Powoli przekonuję się do pomysłu, żeby kupić jakiś odtwarzacz mp3. Wiesz, teraz ciągle chodzę z wielkim urządzeniem, baterie szybko się wyczerpują, no i wszystkie moje płyty są porysowane. Ale jestem na dobrej drodze do takiego skoku w przyszłość.

ER
: W pisaniu piosenek pomaga ci tajemnicza postać, którą na płycie pojawia się jako Isabella. Kto to właściwie jest?

F.W.: To wygląda tak, że siadamy w studiu: Isabel przy komputerze, a ja gram na keyboardzie i śpiewam. Isabel przycina potem te wszystkie dźwięki i proponuje: a może tu dorzucimy to, a tam coś innego. Ja tworzę szkielet piosenki, a ona pomaga mi zbudować cały utwór. Praktycznie współtworzy i produkuje moją muzykę. A poznałyśmy się w zabawny sposób, bo Isabel pracowała jako opiekunka do dzieci i zajmowała się moją kuzynką, a potem moją siostrą. Poza tym okazało się, że obie działałyśmy w tej samej ekipie początkujących alternatywnych artystów w Londynie.

ER
: Zaczęłaś pisać piosenki jako nastolatka, pamiętasz pierwszy utwór jaki napisałaś?

F.W.: To było chyba coś naprawdę kiczowatego, jakaś taka piosenka o rozstaniu. Nie miałam wtedy nawet chłopaka, ale co tam, postanowiłam napisać taką dramatyczną piosenkę, coś tam o martwej róży, zniszczonym obrazie i płaczu w korytarzu. Nie, to było naprawdę złe! Czy to kiedyś wydam? Ne, raczej nie…

ER: Zaczęłaś pisać piosenki na drugą płytę. Zdradzisz, czego możemy się spodziewać po tym albumie?

F.W.: Zwierzęcość, anatomia- na tym opierała się pierwsza płyta. A mój drugi album- tak sobie myślę- chyba będzie mieć sporo wspólnego z cząstkami świata, elementami życia. Zdałam sobie z tego sprawę tuż po tym, jak napisałam piosenkę o atomach. Ale ten naukowy język to cały czas taka metafora dla relacji między ludźmi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz